fot. F. Leonardi / Internaz
Książka Lahiri to uniwersalna opowieść o ludzkim prawie do samostanowienia, o walce do samodzielnego kreowania własnego życia wbrew wielowiekowym tradycjom i przyjętym, ograniczającym konwenansom.
Dla Jhumpy Lahiri – amerykańskiej pisarki o bengalskich korzeniach, córki pierwszego pokolenia indyjskich emigrantów urodzonej w stolicy Anglii, a wychowanej w północnoamerykańskim stanie Rhode Island – Bengal Zachodni z polityczną i kulturalną stolicą w wielomilionowej Kalkucie – stanowi permanentny element twórczości, a zarazem kluczowy punkt odniesienia, niezbędny do zrozumienia jej dotychczasowego dorobku literackiego.
Jej opowiadania, publikowane od późnych lat dziewięćdziesiątych między innymi na łamach prestiżowego „New Yorkera”, „Agni Review” czy „StoryQuarterly”, a zebrane następnie w dwóch świetnie przyjętych przez krytykę tomach – nagrodzonym Pulitzerem Tłumaczu choróbi uhonorowanym Frank O’Connor International Short Story Award Nieoswojonej ziemi, opisują trudne doświadczenia kolejnych pokoleń hinduskich imigrantów w Stanach Zjednoczonych, ich próby asymilacji i wynikające z nich, głównie wewnątrzdiasporyczne konflikty międzypokoleniowe.
W Zagubionych wśród hiacyntów (odrobinę niefortunne, wprowadzające w mojej opinii w błąd polskie tłumaczenie angielskiego tytułu The Lowland – oznaczającego dolinę/nizinę, przywodzi na myśl raczej wątpliwej jakości tanie romansidło aniżeli pierwszorzędną, wysublimowaną prozę z najwyższej światowej półki) nominowanej do Nagrody Bookera, Women’s Prize for Fiction, a także National Book Award, drugiej po Imienniku powieści Lahiri. Śledzimy tu losy dwójki diametralnie różnych, acz silnie związanych emocjonalnie braci: młodszego, solidnego i poukładanego Subhasha, który swoją obiecującą karierę naukową wiąże z jednym z cenionych amerykańskich uniwersytetów, oraz starszego, porywczego i impulsywnego Udayana, którego niebezpieczny flirt z rozkwitającym, skrajnie maoistycznym ruchem Naksalitów zakończy się tragiczną śmiercią z rąk wojskowych. Dowiedziawszy się o śmierci brata, Subhash wraca do domu w rodzinnej Kalkucie, gdzie kompletnie nieświadomy dotychczasowych poczynań Udayana, zastaje jego pośpiesznie poślubioną, ciężarną małżonkę Gauri, nie do końca zaakceptowaną przez konserwatywną teściową. Chcąc wyrwać dziewczynę z kłopotliwej sytuacji i pragnąc zapewnić nienarodzonemu dziecku godziwą przyszłość, decyduje się na szalenie kontrowersyjny w oczach najbliższych krok – postanawia się z nią ożenić i zabrać ze sobą na Rhode Island.
Książka Lahiri to uniwersalna opowieść o ludzkim prawie do samostanowienia, o walce do samodzielnego kreowania własnego życia wbrew wielowiekowym tradycjom i przyjętym, ograniczającym konwenansom. Najlepszym przykładem tych wyborów jest oskarżona o niewdzięczność Gauri, porzucając męża i kilkuletnie dziecko, by rozwijać karierę akademicką w Kalifornii. Podobną decyzję podejmuję lata później jej córka Bella decydując się na niestabilne życie włóczęgi samodzielnie wychowując przy tym nieślubne dziecko.
Analizując i porównując opowiadania Lahiri zawarte w obu opublikowanych w Polsce zbiorach, jak również jej dwie powieści, można dostrzec wyraźną zmianę optyki, zarówno w twórczości amerykańskiej pisarki, jak i w ogólnym kierunku rozwoju prozy etnicznej i imigranckiej za oceanem.
Zdaniem Marka Paryża: „Tłumacz chorób to książka podzielona między Indie i Amerykę; akcja kilku opowiadań rozgrywa się w pierwszym kraju, a pozostałych w drugim. Jest tu mowa o wyobcowaniu hinduskich imigrantów, o tęsknocie za bliskimi, którzy pozostali w domu. W zestawieniu z Nieoswojoną ziemią temat zderzenia kultur jest we wcześniejszym tomie o wiele bardziej czytelny (…). Opowiadania z nowego tomu osadzone są w Ameryce, poza wyjątkami, gdzie akcja przenosi się do Europy. Pochodzenie nie determinuje pozycji bohaterów, którzy nie tyle są zasymilowani, ile czują się obywatelami świata, w czym nie przeszkadza przywiązanie do tradycji. Rzadko lub wcale nie zaprzątają sobie uwagi tym, co dzieje się w Indiach. Współistnienie osób różnych ras i narodowości jest stanem naturalnym, z którym się nie dyskutuje” 1.
Owa zasadnicza zmiana perspektywy, rodzaj przesunięcia środka ciężkości w twórczości Lahiri, o którym wspomina Paryż widać doskonale na przykładzie Zagubionych wśród hiacyntów. Dominujące dotąd w utworach Amerykanki kwestie rasowe, problemy interkulturowego niezrozumienia i asymilacji przybyłych z subkontynentu indyjskiego emigrantów, zepchnięte zostają na plan drugi, oddając tym samym pola uniwersalistycznym rozważaniom egzystencjalnym. Lahiri, zmuszając swoich bohaterów do podejmowania często niełatwych i radykalnych decyzji zdaje się wątpić w sens życia podporządkowanego innym, jeśli ma ono czynić człowieka nieszczęśliwym.
Powieść Jhumpy Lahiri zachwyca jednak przede wszystkim w niezrównanej tkance językowej. Pisarka posługuje się słowem w sposób niebywale subtelny i elegancki, przywodząc na myśl najlepsze z opowiadań kanadyjskiej noblistki Alice Munro. Jej proza to finezyjna i olśniewająca literatura najwyższej próby.
Jhumpa Lahiri, Zagubieni wśród hiacyntów, przeł. Maria Olejniczak-Skarsgard, Wydawnictwo Albatros 2015.
Przypisy:
- M. Paryż, Od Ralpha Ellisona do Jhumpy Lahiri. Szkice o prozie amerykańskiej XX i początku XXI wieku, Warszawa 2011, s. 223. ↩