Szkic, Teatr

Na marginesie miniatur słownych Niesamowitych braci Limbourg Beniamina M. Bukowskiego

godzinki

Od kiedy Roman Ingarden nazwał je Nebentext, funkcjonują w potocznej świadomości jako tekst poboczny. Stereotypowo są na tyle skromne, że – pomimo wyróżnienia typograficznego (albo przez nie) – bywają ignorowane. Niewydzielone natomiast z tak zwanego tekstu głównego stają się przezroczyste. A przecież istnieją (podobno zawsze, podobno z pewnością), zmieniają się – nie tylko pełnią różne funkcje wobec pozostałego tekstu (i wobec samych siebie), nie tylko są polem do popisu dla wyobraźni (wrażliwości), życzeń inscenizacyjnych (konwencji) czy światopoglądu autora. Wreszcie – chociaż bywają niepozorne, obrastają w dość bogatą literaturę fachową. To analizy badaczy przypominają, że czyta się je na różne sposoby. Ogląda też – zwłaszcza, gdy stanowią dopisek do ilustracji. Między innymi takim komentarzem do obrazków (miniatur braci Limbourg) są pewne didaskalia dramatu Beniamina M. Bukowskiego, które biorę pod lupę o niezbyt precyzyjnej soczewce.

A więc autokomentarz, czyli meta(tekst).

Myślę: „absurd!”, kiedy ludyczny opis obrazka nazywam metatekstem. Przecież w tradycji didaskaliogów 1 metatekstem nazywa się komunikaty, które są autokomentarzem 2, przenoszą uwagę odbiorcy z przedmiotu wypowiedzi na samą wypowiedź 3 i dlatego grają z procedurą wypowiadania 4. O jakim komunikacie (wypowiadaniu) jest mowa? Przecież pod miniaturą Styczeń widnieje:

Na ścianie
toczy się nieme zabijanie.
W pokoju pokój. Ostrza burgundzkich panów wymierzone są w stół zajęte smarowaniem masła.

Paź gra hartowi na lutni 5

A poniżej obrazka Lipiec rysuje się:

Geometria jest tematem tego dzieła
Geometria jest tematem zamku w Poiters
Geometria jest tematem owiec
Drzew łabędzi wierzb i mostów
Dwoje wieśniaków wyciąga z owiec
Pierwiastek kwadratowy wełny
Dwaj inni wieśniacy wyliczają pole
Dla ułatwienia wyrównując je sierpami,

zaś spod Sierpnia wyłania się:

SIERPIEŃ

Panowie i panie, których poznaliśmy w maju
Wracają z polowania z sokołami.
Na polach w pocie czoła uwijają się ludzie,
Inni się kąpią w poszarzałej wodzie.
Panów i pań jest mniej niż uprzednio,
Jadą jednak drogą, jak gdyby
Te kilka stron foliału pokonali bez trudu.
Upływ czasu widać jedynie po dwóch psach.

I to nie wszystkie przykłady, które – na pierwszy rzut oka – na poziomie sensu opisują wizualną zawartość dzieł braci Limbourg. Nietrudno w przytoczonych ilustracjach słownych ujrzeć również prezentację warsztatu autora. Na pierwszym planie ujawnia się on przez użycie gier słowno-semantycznych, takich jak na przykład homonimia: „W pokoju pokój i deleksykalizacja: wyciągają z owiec pierwiastek kwadratowy wełny, wieśniacy wyliczają pole / Dla ułatwienia wyrównując je sierpami” czy metafora: „Te kilka stron foliału pokonali bez trudu” lub przykład: „Na ścianie / toczy się nieme zabijanie”. Na drugim planie technika komponowania didaskaliów przez Bukowskiego sprowadza się do zbudowania kładki między słowem a obrazem. Konstrukcja ta, powstała dzięki użyciu chwytów, stanowi formę komentarza ujawniającego się autora (w Maju):

Urodziłem się dwudziestego maja roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego pierwszego
w Poznaniu.
Na obrazach dawnych mistrzów zawsze śmieszyły mnie pieski
i zła część natury sprawdzała kunszt dawnych mistrzów:
Jeśli pieski zdawały się dostatecznie żywe,
Rodziło się we mnie pragnienie, by je kopnąć.
w wyobrażeniu maja braci Limbourg
Oprócz pań i panów przybranych w wawrzyny
Są dwa małe pieski nieznanej mi rasy, które
Chętnie wytargałbym za uszy.

Słowne komentarze Bukowskiego zwracają więc uwagę na jego sposób widzenia obrazków (miniatur) o usankcjonowanej tradycji interpretacyjnej. Patrząc w głąb – obraz w połączeniu z językowo wyrażonym sposobem recepcji tego obrazu przenoszą uwagę z tematu wypowiedzi (zwartości miniatur) na samą wypowiedź (sposób widzenia zawartości miniatur). Zestawienie w takiej formie gra więc z procedurą wypowiadania (i oglądania miniatur). Tekst (forma werbalna) powstaje więc przy okazji (jako efekt) oglądania dzieł braci Limbourg przez konkretną osobę. Zostają zatem spełnione warunki do nazwania zaprezentowanego typu didaskaliów może nie metatekstem, lecz – ze względu na wpisanie słów jednak w obraz – meta(tekstem).

Jak się wyraża autor?

Różnie. Po pierwsze, na planie formy: potrafi użyć form czasu przyszłego, chociaż wcześniej kazał spojrzeć na miniaturę, którą komentuje i opisuje, jak w przykładzie:

(…) Będzie tu dużo wron, wrony
wyjadać będą plony.
Będzie tu dużo owiec, owce
nic nie będą robić.
Będzie tu drwal z siekierą, siekiera
zawiśnie nad jego ramieniem.
Będzie dużo drzew, drzewa
zostaną w końcu ścięte.

Trudno odgadnąć intencję – może to retardacja lub zwątpienie w dokładne obejrzenie obrazka, może formowanie siebie na kreatora lub po prostu gra z konwencją. Po drugie, zdarza się autorowi zastosowanie tak zwanego my inkluzywnego, czyli wpisania i nadawcy, i odbiorcy w tę samą grupę: „(…) Ciężko nam dziś zrozumieć / ten rys średniowiecznej obyczajowości, / lecz jego niezrozumienie / świadczyłoby o ignorancji”. Pozyskiwane dzięki temu zabiegowi zaufanie odbiorcy pozwala na przyjmowanie przez niego bez sprzeciwu ocen i sądów autora. Oprócz tych wyżej wymienionych, również takich, jak:

Żaden poeta nie powie
Już nic dobrego o kwietniu.
Poprzestańmy jedynie na tym,
Że widać tu zamek Dourdan,
Rybaków, panów i damy
oraz
W listopadzie z nadmiarem ekspresji
Stary chłop dokarmia dzikie świnie.

Część z nich, niewdzięczna,
Ustawiła się zadami do widza.
Stary chłop karmiący świnie –
– czy nie jest to doskonała figura mecenatu?.

W zaprezentowanych przykładach dostrzega się więc, że ironiczny autor nie tylko nakłada na odbiorcę swój sposób patrzenia na to (odnoszenia się do tego), co poza rzeczywistością dramatu, ale również – wbrew potocznej tradycji czytania didaskaliów – skupia uwagę odbiorcy na misternie konstruowanych miniaturach słownych. Czytelnik (ups!) zatrzymuje się na wypowiedziach i dobrowolnie poddaje się grze z nimi. Sensownie sprawę nazywając – czyli również metatekst, na marginesie wcześniej – bardzo powierzchownie obejrzanego – meta(tekstu).

 

* Sprostowanie: w szale upraszczania paratekstom również nadałam status didaskaliów.

** Sprostowanie drugie: podane przykłady są na tyle nieliczne, że lepiej sprawdzić na podstawie dramatu, czy nie popełniłam jakichś nadużyć. Odsyłam więc do lektury i oglądu Niesamowitych braci Limbourg. 

Share on FacebookShare on Google+Tweet about this on TwitterEmail this to someonePrint this page

Przypisy:

  1. Terminu didaskaliogia użył W. Wołowski w książce Du texte dramatique au texte narratif. Procédés interférentiels et formes hybrides dans le théâtre français du XXe siècle, Lublin 2007, s. 387.
  2. I. Jajte-Lewkowicz, Didascalecture? Didaskalia w przestrzeni liminalnej mediacji tekstu dramatycznego, [w:] Etos życia – Etos sztuki. Wokół legendy o św. Genezjuszu aktorze, red. M. Leyko, K. Wielechowska, Łódź 2012, s. 206.
  3. Zob. K. Ruta-Rutkowska, Polska tradycja metadramatu. Wybrane zagadnienia, Warszawa 2012, s. 27; zob. również, jak podaje Ruta-Rutkowska, hasło: metatekst, [w:] Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Wrocław 2000.
  4. E. Wąchocka, Autor i dramat, Katowice 1999, s. 50.
  5. Wszystkie cytaty pochodzą z: B. M. Bukowski, Niesamowici bracia Limbourg, „Dialog. Miesięcznik poświęcony dramaturgii współczesnej”, R. LX, grudzień 2015.