fot. B. J. Dorys / Polona
Okruch rozumiany jako skupienie na szczególe przejawia się u Herberta w wierszach miejsko-rodzinnych, w utworach podejmujących zagadnienie cielesności, realizujące się w zainteresowaniu częściami ciała, w dziełach dotyczących pamięci historycznej, w lirykach odczytywanych jako swoiste studium nad przedmiotami, w licznych wierszach „muzycznych” oraz w utworach będących refleksją nad przemijaniem, nieuleczalną chorobą czy procesem przygotowania się do śmierci.
Poezja Zbigniewa Herberta jest wypełniona szczegółami, okruchami. Niezależnie od głównego, przewodniego tematu danego utworu, wspomniane detale niosą wiele różnorakich znaczeń, pełnią odmienne funkcje. Co charakterystyczne dla twórczości autora Pana Cogito, artysta kładł duży nacisk na wagę słów, na to, by oprócz formy, teksty były nośnikiem istotnych przemyśleń czy uniwersalnych idei. Okruch rozumiany jako skupienie na szczególe przejawia się u Herberta na kilku płaszczyznach: w wierszach miejsko-rodzinnych, w utworach podejmujących zagadnienie cielesności, realizujące się w zainteresowaniu częściami ciała, w dziełach dotyczących pamięci historycznej, w lirykach odczytywanych jako swoiste studium nad przedmiotami, w licznych wierszach „muzycznych” oraz w utworach będących refleksją nad przemijaniem, nieuleczalną chorobą czy procesem przygotowania się do śmierci. Z konieczności skupię się tylko na wybranych lirykach Herberta, które dotykają omawianych zagadnień. Niniejszy tekst stanowi pierwszą część poruszanych tu zjawisk (wierszy miejsko-rodzinnych i lwowskich oraz wierszy podejmujących kwestię pamięci historycznej).
Okruch w wierszach miejsko-rodzinnych i wierszach lwowskich
Do tej grupy można zaliczyć przede wszystkim takie utwory, jak: Dom, Moje miasto, W mieście, Pan Cogito myśli o powrocie do rodzinnego miasta 1. W wierszu Dom poeta pisze:
Dom nad porami roku
dom dzieci zwierząt i jabłek
kwadrat pustej przestrzeni
pod nieobecną gwiazdądom był lunetą dzieciństwa
dom był skórą wzruszenia
policzkiem siostry gałęzią drzewa
dom jest sześcianem dzieciństwadom jest kostką wzruszenia
Tytułowy dom jest zachowaną w pamięci poety lwowską siedzibą rodziny Herbertów. To miejsce mityzowane, którego już nie ma i które nigdy nie powróci, ponieważ zostało oderwane od polskich korzeni w wyniku ustanowionego po wojnie nowego porządku politycznego. Im bardziej artysta zdaje sobie sprawę z nieuchronności losu, tym mocniej wzrasta jego tęsknota i ból. Dla Herberta dom to przede wszystkim obraz pamięci utkany z drobnych elementów, uchwyconych jakby w kadrze.
W podobnej tonacji utrzymany jest utwór Moje miasto. Lwów, po raz kolejny nie nazwany, zachowany w ułomnej świadomości podmiotu jako drobiny wspomnień, na pozór nie układające się w całość szczegółów: elementów topografii miasta, jego charakterystycznych punktów:
ułomna pamięć tworzy
plan miastarozgwiazdę ulic
planety dalekich placów
ogrodów zielone mgławice (…)
śniło mi się że idę
z domu rodziców do szkoły
po lewej sklep Paszandy
trzecie gimnazjum księgarnie
widać nawet przez szybę
głowę starego Bodekachcę skręcić do katedry
widok się nagle urywa
nie ma dalszego ciągu
po prostu nie można iść dalej
a przecież dobrze wiem
to nie jest ślepa ulica
ocean lotnej pamięci
podmywa kruszy obrazy
w końcu zostanie kamień
na którym mnie urodzono
Także i w tym nostalgicznym utworze zawarł poeta obraz mitycznego miasta, dziecięcego raju, noszonego już tylko w sercu.
W utworze Pan Cogito myśli o powrocie do rodzinnego miasta nasila się dojmujący ton tęsknoty oraz świadomość, że czasu nie da się cofnąć:
Gdybym wrócił
pewnie bym nie zastał
ani jednego cienia z domu mego
ani drzew dzieciństwa
ani krzyża z tabliczką
ławki na której szeptałem zaklęcia
kasztany i krew
ani też żadnej rzeczy która nasza jestwszystko co ocalało
to płyta kamienna
z kredowym kołem
stoję w środku
na jednej nodze
na moment przed skokiem
Pamięć o mieście znów składa się z urywków wspomnień, miejsc zapamiętanych i pielęgnowanych w świadomości podmiotu, lecz wypieranych przez „planety i wojny”, które „w górze huczą”. Ten stan wywołuje traumę, metaforyczną niemożność urośnięcia rozumianą jako lęk przed dojrzałością, podmiot: „stoi w środku / nieruchomy jak pomnik / na jednej nodze / przed skokiem w ostateczność”. Miasto wraca w obsesyjnych obrazach. Nie można go usunąć ze wspomnień, nie można zachować o nim pamięci utrwalonej w świadomości. Zostało dotknięte przez tryby historii, które na zawsze zmieniły los jego i mieszkańców.
Pamięć miasta w utworze W mieście naznaczona jest symbolicznym szczegółem:
W mieście kresowym do którego nie wrócę
jest taki skrzydlaty kamień lekki i ogromny
pioruny biją w ten kamień skrzydlatyw moim mieście dalekim do którego nie wrócę
jest ciężka i pożywna woda
kto raz ci kubek z taką wodą poda
mówi – raz tu jeszcze wrócę
Znów powraca u Herberta nostalgia za miejscem urodzenia, z którym jego rodzina była związana od lat, a jej liczni członkowie piastowali w mieście zaszczytne stanowiska, sławiąc się patriotyzmem i zaznaczaniem związków z Rzeczpospolitą. W puencie wiersza W mieście poeta pisze: „w moim mieście którego nie ma na żadnej mapie / świata jest taki chleb czarny jak dola tułacza jak / kamień, woda, chleb, trwanie wież o świcie”. Podobnie więc jak w innych „lwowskich” utworach rodzinne miasto jest postrzegane jako mała ojczyzna, bezpowrotnie utracona w wyniku drugiej wojny światowej i dwóch totalitaryzmów. Do tych wydarzeń powróci Herbert jeszcze wielokrotnie, między innymi w dziełach będących wyrazem jego świadomości historycznej.
Okruch a pamięć historyczna
Poetycka wyobraźnia poety jest skomplikowania niczym mozaika, której ważną część stanowi pamięć historyczna dotycząca wydarzeń, w mniejszym lub większym stopniu kształtujących tożsamość artysty. Jej atrybutem często stają się pozostałe pamiątki, przedmioty, strzępy informacji, urywki wspomnień. Choć pamięć jest medium niedoskonałym, Herbert maluje opowiadane historie z wielką uwagą i dbałością o szczegół. W utworze Pożegnanie września 2 pisze:
Dnie były amarantowe
błyszczące jak lanca ułańska
śpiewano w megafonach
archaiczną piosenkę
o Polakach i bagnetach
(…) wódz podniósł brwi
jak buławę
skandował: ani guzika
śmiały się guziki:
nie damy nie damy chłopców
W jawnie ironicznym tonie poeta podkreśla więc z jednej strony konieczność heroicznej i niezłomnej walki z okupantem, z drugiej natomiast tragiczność tej sytuacji.
W liryku Postój 3, będącym literackim obrazem wspomnień z wypędzenia (w wyniku napaści ZSRR na Polskę 17.09.1939 roku) rodziny Herbertów ze Lwowa, artysta wspomina postój podczas długiej i wyczerpującej wędrówki:
Stanęliśmy w miasteczku gospodarz
kazał stół wnieść do ogrodu pierwsza gwiazda
zapłonęła i zgasła łamaliśmy chleb
słychać było świerszcze w lebiodach wieczoru
płacz ale płacz dziecka poza tym krzątanina
owadów ludzi tłusty zapach ziemi
Znów pamięć składa się zaledwie z urywków, kadrów, a minorowa tonacja wprowadza złowieszczy ton przypominający czytelnikowi grozę i okrucieństwo wojny: „ci którzy siedzieli tyłem do muru / widzieli – liliowy teraz – pagórek szubienic / na murze gęste bluszcze egzekucji”. Poprzez zastosowanie kontrastu delikatnego, barwnego pagórka z obrazem kaźni poeta potęguje stan zagrożenia, wywołuje niepokój.
W jednym z najbardziej przejmujących utworów zatytułowanym 17 IX 4 poeta po raz kolejny podejmuje drażliwy temat napaści sowieckiej na Polskę, która była dla niego swoistym „wejściem w noc”, o czym przekonująco pisze w swej książce siostrzeniec artysty, Rafał Żebrowski 5. Herbert zdawał sobie sprawę, że sowiecka okupacja oznacza zderzenie z kulturą zupełnie odmienną od polskiej, identyfikującej się z cywilizacją śródziemnomorską. Budując obraz poetycki z metaforycznych, biblijnych skojarzeń czy używając nieco stereotypowo ujętej symboliki narodowej, w 17 IX pisze:
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
a droga którą Jaś Małgosia dreptali do szkoły
nie rozstąpi się w przepaśćRzeki nazbyt leniwe nieskore do potopów
rycerze śpiący w górach będą spali dalej
więc łatwo wejdziesz nieproszony gościuAle synowie ziemi nocą się zgromadzą
śmieszni karbonariusze spiskowcy wolności
będą czyścili swoje muzealne bronie
przysięgali na ptaka i na dwa koloryA potem tak jak zawsze – łuny i wybuchy
malowani chłopcy bezsenni dowódcy
plecaki pełne klęski rude pola chwały
krzepiąca wiedza że jesteśmy sami 6
W sytuacji wojenno-okupacyjnej Herbert dostrzega powtarzalność polskiego losu, gorzko konstatując narodową mentalność i powracającą od pokoleń konieczność uczenia się „odpuszczania win”:
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
i da ci sążeń ziemi pod wierzbą – i spokój
by ci po nas przyjdą uczyli się znowu
najtrudniejszego kunsztu – odpuszczania win
Jeszcze ostrzejszy ton poeta przyjmuje w utworze odczytywanym zwykle w kontekście stanu wojennego, Raporcie z oblężonego Miasta 7:
oblężenie trwa długo wrogowie muszą się zmieniać
nic ich nie łączy poza pragnieniem naszej zagłady
Goci Tatarzy Szwedzi hufce Cesarza pułki przemienienia Pańskiegokto ich policzy (…)
tedy wieczorem uwolniony od faktów mogę pomyśleć
o sprawach dawnych dalekich na przykład o naszych
sprzymierzeńcach za morzem wiem współczują szczerześlą mąkę worki otuchy tłuszcz i dobre rady
nie wiedzą nawet że nas zdradzili ich ojcowie
nasi alianci z czasów drugiej Apokalipsy
synowie są bez winy zasługują na wdzięczność więc jesteśmy wdzięczninie przeżyli długiego jak wieczność oblężenia
ci których dotknęło nieszczęście są zawsze samotni
obrońcy Dalajlamy Kurdowie afgańscy górale
Przytoczony fragment ewokuje możliwość szerszego odczytania – jak we wcześniej analizowanym utworze – jako sygnału pewnej powtarzalności nie tylko polskiego losu, ale i konieczności jak najszybszego zdania sobie sprawy z tego, że w nierównej walce niezłomni obrońcy zawsze są opuszczeni. W tym kronikarskim, napełnionym detalami tekście łączy poeta świadomość tragicznej sytuacji bez wyjścia z tonem ironicznym. Miasto urasta tu do rangi symbolu, jest nie tylko konkretnym miejscem, lecz przede wszystkim ojczyzną. Zachowanie pamięci o niej przez ostatniego z obrońców jest zaś jego moralnym obowiązkiem:
cmentarze rosną maleje liczba obrońców
ale obrona trwa i będzie trwała do końca
i jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden
on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania
on będzie Miastopatrzymy w twarz głodu twarz ognia twarz śmierci
najgorszą ze wszystkich – twarz zdradyi tylko sny nasze nie zostały upokorzone
Warto spojrzeć jeszcze na jeden utwór, będący wyrazem troski Herberta o kształt świadomości historycznej. W utworze Guziki 8, który poświęca poeta zamordowanemu w zbrodni katyńskiej wujowi, kapitanowi Edwardowi Herbertowi oraz towarzyszom jego tragicznego losu, atrybutem pamięci po zamordowanych są tytułowe guziki:
Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobiesą aby świadczyć Bóg policzy
i ulituje się nad nimi
lecz jak zmartwychwstać mają ciałem
kiedy są lepką cząstką ziemi
Po ofiarach stalinowskiego terroru pozostał ten drobny ślad, który niemo świadczy o dokonanej w lesie pod Smoleńskiem masakrze. Guziki urastają tu do rangi symbolu, oskarżenia zza grobu sprawców: „tylko guziki nieugięte / potężny głos zamilkłych chórów/ tylko guziki nieugięte/ guziki z płaszczy i mundurów”.
Analizowane utwory nie wyczerpują oczywiście podjętego zagadnienia. Istnieje jeszcze kilka płaszczyzn, na których można dostrzec powracanie do szczegółu czy pewnej szeroko pojmowanej ulotności. Są to: wspomniane już zainteresowanie cielesnością (Różowe ucho, O dwu nogach Pana Cogito, Siostra, Do pięści, Serce, Pępek, Ręce moich przodków), wiersze będące swoistym studium przedmiotu (pomieszczone głównie w tomie Studium przedmiotu), utwory związane z muzyką czy muzycznością (np. Do Apollina, Apollo i Marsjasz, Pieśń o bębnie, Harfa, Kołatka, Skrzypce, Klawesyn) oraz utwory dotykające kwestii walki (i pogodzenia się) z nieuleczalna chorobą, odchodzeniem, śmiercią (tomy Elegia na odejście, Rovigo czy Epilog burzy). Zagadnieniami tymi zajmę się w kolejnej części niniejszego szkicu, który ukaże się na łamach „Pro Arte Online”.
Przypisy:
- Z. Herbert, Dom, w tegoż: Struna światła, Wrocław 1997; Moje miasto, w tegoż: Hermes, pies i gwiazda, Wrocław 1997; Pan Cogito myśli o powrocie do rodzinnego miasta, w tegoż: Pan Cogito, Wrocław 1996; W mieście, w tegoż: Epilog burzy, Wrocław 1998. Szerzej o wierszach miejsko-rodzinnych, wierszach „lwowskich” piszę w oddanym do druku w „Slavii Occidentalis” tekście Herbert a ormiańska Babcia. ↩
- Z. Herbert, Pożegnanie września, w tegoż: Struna światła. ↩
- Z Herbert, Postój, w tegoż: Napis, Wrocław 1997. ↩
- Z Herbert, 17 IX, w tegoż: Raport z oblężonego Miasta i inne wiersze, Wrocław 1998. ↩
- R. Żebrowski, Zbigniew Herbert „Kamień na którym mnie urodzono”, Warszawa 2011, s. 414-415. ↩
- Z. Herbert, 17 IX, w tegoż: Raport z oblężonego Miasta i inne wiersze, Wrocław 1998. ↩
- Z. Herbert, Raport z oblężonego Miasta, w tegoż: Raport z oblężonego Miasta i inne wiersze, Wrocław 1998. ↩
- Z. Herbert, Guziki, w tegoż: Rovigo, Wrocław 1997. ↩