fot. A. Sastre / Unsplash
Pytania retoryczne
Czy też dusisz się czasem
we własnej skórze
w swoim oddechu
w ucieleśnieniu siebie?
Czy nie dokucza ci
natrętna namacalność istnienia
które jest tobą
w tobie
z
i obok ciebie?
Nie dręczy cię wszechobecność
wszystkiego co znane
i odległość tego czego
nawet nie ma?
Widzę jak zdzierasz z siebie
ślady fałszywej codzienności
jak szukasz innego
w tym samym
jak miotasz się
otwierasz okna drzwi
które za chwilę biegniesz
zamknąć
przecież tak bardzo nie lubisz przeciągów
♦
Modlitwa hipochondryka
słucham Cię
Ciało
powiedz
co leży Ci na sercu
na wątrobie
co szumi w uszach
co w oczy kole
od czego cierpnie skóra
i co masz na końcu języka
słucham Cię
uważnie łapczywie nieustannie
czekam na sygnał
niech będzie dreszczem
skurczem
plamą na paznokciu
bólem
niech będzie
♦
***
tak mi dzisiaj inaczej
niż wtedy
jakoś bez echa przechodzą
rzadkie półspojrzenia
umykają bezdotyki
cichną niedopowiedzenia
gęba się zamyka
za często
za szybko
za mało „kiedyś” w „teraz”
w zbyt gęstym powietrzu
nie brakuje oddechu
ocierają się o mnie wszystkie
mikroruchy
mikrodźwięki
mikrodrżenia
ty nie docierasz
do granicy milczenia
które staje się
mówieniem
nie ma dziś czasu na cierpliwość
za dużo poszło wczoraj na czekanie