Muzyka

Wielkie okruszki Jarosława Jaruszewskiego

blb

Z niemal niewychwytywalnymi okruchami w pisarstwie polskiego rapera Jarosława „Bisza” Jaruszewskiego jest jak z całą jego twórczością: gdy już dostrzeże się te niepozorne, tekstowe drobinki, wprowadzają one czytelnika (i / lub słuchacza) w konsternację i zakłopotanie. Dzieje się tak dlatego, że świat semantyki Bisza jest bytem nie tyle chaotycznym, co niestabilnym.

Elementy świata przedstawionego lub światów przedstawionych w tekstach Jarosława „Bisza” Jaruszewskiego na ogół pozostają osadzone w skali makro: to uniwersa wielkich ludzkich problemów, intensywnych uczuć, doniosłych głosów domagających się wysłuchania, monstrualnych cierpień człowieka, nadludzkiej wręcz walki z zepsutą rzeczywistością. To kosmos nieustannego, tytanicznego niemal potwierdzania własnej tożsamości w niestabilnym, nieobliczalnym bycie. Pełno tu czasami butnej manifestacji „ja”, gdzie przekonanie o własnym geniuszu prawie trąci bluźnierstwem. Świat(y) Jaruszewskiego jest (są) ogromnym kompleksem kontrastów, dychotomii, antagonizmów, antynomii, szalonych skrajności, posuniętych do granic rozpaczy, absurdów, niedowierzania. Czasem Bisz przedstawia jednostkę jak Giovanni Pico della Mirandola w traktacie De hominis dignitate. Jako doskonały „boski mechanizm”:

wiesz, człowiek to cud, to cud, to skrót!
C.U.D. – Ciało, Umysł, Duch, zespolone w jedno!
Piękno, mądrość, szlachetność w tobie,
najlepsza definicja człowieczeństwa: trzy w jednym słowie!
(C.U.D., z albumu B.O.K W stronę zmiany, 2011).
Innym razem człowiek to istota, prowadząca świat do unicestwiania, do autozniszczenia:
mieliśmy tu zbudować nowy świat, co nie?
Osiągnęliśmy tylko to, że stary świat płonie.
(…)
Widok zza okna zrozumiałby Kopernik.
Nie świat pędzi, tylko nasza wieża… w dół
(Babel, album B.O.K. Labirynt Babel, 2014).

Twórczość Jaruszewskiego pęcznieje od gigantycznych rozdarć. Odczuwanie skali maksymalnej nie jest wyłącznie efektem przywoływania przez artystę wielkich problemów, ale wiąże się także z użyciem charakterystycznej leksyki, konotującej kolosalność i monumentalność. Człowiek Bisza jest wielki i czyni wielkie (i/lub straszne) rzeczy. Gdy obraca swój świat w gruzowisko – są to wielkie ruiny. Gdzie więc tu miejsce na okruchy?

„Z prochu powstaniesz, w proch się obrócisz”? Ziarna, piaski, kurze | elektrony, molekuły, komórki | popioły

Z niemal niewychwytywalnymi okruchami w pisarstwie Jaruszewskiego jest jak z całą jego twórczością: gdy już dostrzeże się te niepozorne, tekstowe drobinki, wprowadzają one czytelnika (i/lub słuchacza) w konsternację i zakłopotanie. Dzieje się tak dlatego, że świat semantyki Bisza jest bytem nie tyle chaotycznym, co niestabilnym. Słowa są, oczywiście, do pewnego stopnia wartościami stałymi, ale znaczenia, jakie niosą – niekoniecznie.

W utworze Błękit pojawiają się okruchy chleba, które są czymś na kształt prawie nieistotnego elementu scenografii:

nie mają nic, z góry srają na fury
i nienawidzą ich ci, którzy nie mogą kupić ich dumy,

nie mogą rzucić im stówy i kazać im służyć
(…)
chleba okruchy ze stołów ludzi dobrych serc dodają im otuchy.
(Bisz/Kosa, album Zimy, 2007)

Ascetyzm oraz ograniczenie środków materialnych pomagają w zachowaniu niezłomnej, nieustępliwej postawy, z której wypływa walka o własną godność. Batalia o dumę, wartość i rację jest także głównym przedmiotem utworu Ziarno do ziarna. Bohater dokonuje, mimo wszelkich przeciwności i niewiary tłumu, czegoś na kształt creatio ex nihilo i wychodzi zwycięsko z pojedynku ze światem:

robota dla szaleńców –
zasypać Wielki Kanion,
dostając na minutę jedno ziarnko piasku,
(…)
mówią ci: «To absurd! (…)»
nie wiesz, ile to potrwa, wiatr wywiewa piach z dna,
przecierasz oczy – w dłoniach leżą zeszłoroczne ziarna
(…)
pusty wielki kanion zmieniłeś w piramidę,
otwarte gęby patrzą – niemożliwe.
(B.O.K, W stronę zmiany, 2011)

Jedno ziarenko może być impulsem i podstawą do stworzenia czegoś wielkiego i pięknego, natomiast wiele drobin, składających się na koherentną całość, przyczynia się czasem do zagubienia człowieka i jego zwątpienia: „myślenie uruchamia piaski, wciąga w wir, wątpliwość rośnie”. Jak okruch stanowił u Bisza niejako symbol zmagań o honor, tak chowanie się w piachu” niweczy bój o godność:

brak szacunku do siebie, do innych, do świata,
i nie wiem jak inni, lecz wobec mnie się go domagam,
bo już czas podnieść głowy do gwiazd,
a nie za życia wkładać je w piach
(Nim pójdę w ziemię, Bisz/Kosa, Idąc na żywioł, 2009).

Świat poetycki (literacki? muzyczny?) Jaruszewskiego jest miejscem, gdzie istnieją obok siebie dwa przeciwstawne konglomeraty drobin, okruchów, puchów, działając po trosze na zasadzie „jak Ormuzd z Arymanem”. Pierwszy z nich to zespół pyłków, które określiłabym jako delikatne, subtelne z natury, na przykład płatki śniegu. Ich zadaniem jest oczyszczanie i odnawianie bytu. Drugie skupisko zawiera okruchy ostre, drażniące, szorstkie (piasek, kurz). W Muzyce śnieżnych pól  czytamy o niszczeniu śniegu przez sól i piach:

dzisiaj mróz i śnieg, który spadł wczoraj, mówi pod nogami,
że to grzech teraz spać w domach,
nie ma mnie pośród miejsc, w których śnieg kona,
tam gdzie sól w ranach, piasek w oczach.
(Bisz/Kosa, „Zimy”, 2007)

Bisz bardzo chętnie gra i bawi się językiem. W utworze Kiedy opadnie kurz (B.O.K, W stronę zmiany, 2011) artysta utożsamia drażniącą pylistość w powietrzu z kurtyną. Stąd u Jaruszewskiego kurz staje się nie metaforą, lecz synonimem kurtyny. Poeta wykorzystuje koncepcję teatru świata, a elementy nomenklatury teatralnej umożliwiają mu podkreślenie i zaakcentowanie kłamstw i fałszu rzeczywistości. Prawda objawi się, „kiedy opadnie kurz”.

Nieorganiczny, pojedynczy okruch staje się świadectwem walki o siebie. Skupisko nieożywionej drobnej materii z kolei zakłóca ten „bój”, wprowadzając w człowieku zamęt, popłoch, zamieszanie. Jednak zasada, rzekłabym, kłopotliwego kolektywizmu nie sprawdza się w przypadku utworu Deus ex machina (B.O.K, Labirynt Babel, 2014), gdzie w zjednoczonej materii organicznej Jaruszewski upatruje prawdziwej potęgi istoty ludzkiej. Ów manifest doskonałej integralności człowieka funduje na takich frazach, jak: „rozrzucone po świecie komórki oporu połączą się wreszcie w organizm”, „ciało jest zdrowe, gdy komórki stanowią sobie podporę”, „patrz, jak lawina w molekule się zaczyna, / w naszym zjednoczeniu jest zbawienie (…)”.

W twórczości Bisza motyw okrucha pojawia się zawsze tam, gdzie mamy do czynienia z sytuacją walki człowieka o swoją godność i wartość oraz, gdy mowa o nieustannym potwierdzaniu tożsamości przez podmiot w świecie absurdów i kłamstw. Jaruszewski wskazuje, że najważniejszą wartością istoty ludzkiej jest wolność (bycie „wolnym elektronem”, Flow, B.O.K, W stronę zmiany, 2011). Zmagania o niezależność, autonomię i samostanowienie nie mogą ustawać aż do końca:

nosisz w sobie wulkan pozornie nieczynny,
leczy gdy wybuchnie, długo nie gaśnie,
zostawiając popiół siwych włosów
(Przystań, B.O.K, W stronę zmiany, 2011).

Zabawa w Boga?

Opowiedz mi o swoich planach (B.O.K, Labirynt Babel, 2014) Bisz prezentuje taką koncepcję Boga (lub podmiotu, odgrywającego rolę Stwórcy), który ma ludzkość za nic. Człowiek i jego życie nudzą go, gdyż stanowią powtarzalny schemat. Ów Bóg (lub grający Boga) z satysfakcją pokazuje człowiekowi, gdzie tak naprawdę jest jego miejsce: „pierdolę obrót ludzkich spraw, a świat już tylko bawi mnie”, „co oni robią? Rodzą się, płodzą i chodzą w koło”, „pod moją dłonią płoną imperia”, „nudzi mi się twoje życie”, „strzepuję rojem meteorytów, gdy satelity / krążą zbyt dumnie, rojąc sobie, że to krok ku mnie”.

Opowiedz mi o swoich planach okruchem zatem jest człowiek zagubiony w świecie, który nie może równać się z Bogiem, bo nie potrafi stworzyć czegoś znaczącego. Sam jest w końcu bezznaczeniem: „twoja stopa na księżycu, ciągle gnasz do celu, / który sam nie wiesz, gdzie jest”, „każdy pomnik, który wzniesiesz, będzie tylko echem”, „wchłonie cię milczenie”.

I co dalej?

Okruch-siła, okruch-niszczenie, okruch-jedność, człowiek-okruch, okruch-nic…? Wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z całą gamą wątków wykluczających się. Zatem aby nie zagubić się w świecie sprzecznej semantyki, Bisz proponuje, by oddzielić najpierw namacalne od nienamacalnego, materialne od duchowego.

Kluczem do zrozumienia i radzenia sobie z absurdami bytu jest (samo)świadomość podmiotu. Uzmysłowienie sobie swojej kruchości, ale i wielkości zarazem, doświadczanie trudów życia i zwyciężania – nawet nad własną egzystencją.

Share on FacebookShare on Google+Tweet about this on TwitterEmail this to someonePrint this page
Dział: Muzyka

Anna Głodkowska

Ur. 1993. Studentka filologii polskiej (specjalność operologiczna). Literacka hipsterka (najchętniej czyta i analizuje teksty zapomniane lub niekoniecznie znane), fanka B.O.K, przyszła biszolożka.