Arti Grabowski, performance Animalia II, fot. M. Saldat
W ostatnich latach wręcz masowo skupia się uwagę na tematach dotąd marginalizowanych, a właśnie takie momenty wydają się najbardziej intrygować sztukę wizualną. Jej nadrzędnym celem staje się wtedy bezpośrednie przybliżanie, wyjaśnianie i badanie pewnych zjawisk poprzez własne rozwiązania. W ten sposób sztuka współczesna staje się znaczącym odnośnikiem, komentarzem, który można, a wręcz należałoby wziąć za jeden z przykładów dyskursu poruszającego, w przypadku tego tekstu, tematy natury i kultury.
„Artyści, którzy prowokują zbliżenia z nie-ludzkimi ciałami, robią to zarówno na poziomie wyobraźni, jak i rzeczywistego, fizycznego kontaktu. Ten rodzaj zaangażowania pozostawia ślady – czasem jest to tylko we wspomnieniu przywoływane doznanie bliskości, innym razem odkrycie zwierzęcego lub roślinnego elementu w sobie” – pisała w książce Bio-transfigurajce. Sztuka i estetyka posthumanizmu Monika Bakke 1. Książka ukazała się w 2012 roku, ale i dziś te słowa mogą stać się źródłem gwałtownych rozmów, spekulacji i analiz.
Mówiąc o współczesnych dyskursach humanistycznych, nie możemy pominąć tak znaczącej kwestii jak tocząca się (nie tylko na podstawie publikacji czy konferencji) rozmowa dotycząca tradycyjnego podziału na naturę i kulturę. Bowiem w pewnym nieokreślonym, acz przełomowym momencie historii, ludzie zorientowali się, że już nie należą w pełni do świata roślinnego i zwierzęcego. Pomiędzy tymi dwiema, równoległymi rzeczywistościami postawiono mur na kulturalnych fundamentach. Gatunek ludzki, gdy tylko nauczył się porozumiewać za pomocą języka, nadał sobie wyższy status dzięki procesowi poznawczemu jakim jest myślenie, rozumowanie. Następnym „osiągnięciem” okazało się ucieleśnienie tego mechanizmu w postaci materialnych i niematerialnych wytworów, podręcznikowo nazwanych kulturą. Kultura ta pozwoliła zepchnąć „dzikie” i „zwierzęce” środowisko na marginesy zainteresowań. Można było się domyślać, że prędzej czy później ockniemy się z tak oczywistego i agresywnego antropocentryzmu i zwrócimy się ku poszkodowanym.
W ostatnich latach często skupia się uwagę na tematach dotąd marginalizowanych. A takie momenty wykorzystuje sztuka. Jej celem staje się więc bezpośrednie przybliżanie, wyjaśnianie i badanie pewnych zjawisk poprzez własne rozwiązania. W ten sposób sztuka współczesna się zaczyna być znaczącym odnośnikiem, komentarzem, który można, a wręcz należałoby wziąć za jeden z przykładów dyskursu poruszającego, w przypadku tego tekstu, tematy natury i kultury.
Mówiąc o trendzie w sztuce współczesnej, który polega na studiowaniu myślenia antropocentrycznego, trzeba zwrócić uwagę, iż jest to poniekąd autoanaliza dotychczasowych osiągnięć sztuk wizualnych, ponieważ te wpisywane są w dokonania kultury. Sztuka więc nie tylko krytykuje człowieka i jego podejście do świata, ale także samą siebie. I to właśnie w kontekście dychotomii natury i kultury chciałabym przeanalizować twórczość Artiego Grabowskiego.
W 2003 roku performer przeprowadza w Zagajach działanie Octoberfest. Zasiada do stołu w towarzystwie świń. Chlew, w którym przeprowadzona zostaje akcja, wzbogacono o nakrycia dla biesiadujących oraz talerze z różnego rodzaju jedzeniem. Artysta ochoczo nalewa warchlakom szampana, dzieli się własnym posiłkiem. Nietrudno wyczuć ironię w takich gestach jak głośne przeżuwanie, brak ogłady w ruchach ciała czy mimice twarzy. Powiedzielibyśmy, że Grabowski „zezwierzęcił się”. Zachowuje on jednak tak podstawowe zasady wytworności czy oficjalności jak założenie garnituru.
W tym przypadku trudno mówić o balansie między wyglądem a zachowaniem mężczyzny. Patrząc na performens z perspektywy przytoczonego na początku cytatu z książki Moniki Bakke, przyznamy że Grabowski z pozytywnym skutkiem znalazł w sobie ów tradycyjnie rozumiany element zwierzęcia. Jest to jednak na tyle wulgarny i prześmiewczy gest, że nie uda nam się wyszukać w tym performensie motywu poszukiwania kontaktu pomiędzy człowiekiem a utożsamianymi z nieprzyzwoitością, niechlujstwem czy podłością świniami. Nie sposób też wychwycić, na ile artysta chciał „ukulturalnić” zwierzęta, a na ile przekroczyć antropocentryczną granicę. Jednak dzięki własnym reakcjom na przedstawienie możemy zauważyć w nas, jako odbiorcach, wyraźnie zarysowujące się rozróżnienie na to, jak człowiek powinien i nie powinien zachowywać się w kontaktach z nie-ludźmi 2. Odstręcza nas przebywanie w jednym pomieszczeniu ze stygmatyzowanymi przez kulturę świniami, tym bardziej nie wyobrażamy sobie spożywania z nimi posiłku. Traktujemy więc występ Grabowskiego jako żart.
Inaczej dzieje się w przypadku prac Grupa 1 i Grupa 2, gdzie performer wystawia swoje ciało na bezpośredni kontakt najpierw z prosiętami, następnie z kurczakami. Anna Lewińska opisuje pierwsze ze spotkań w następujący sposób: „Zwierzęta wykazują żywiołowe zainteresowanie intruzem, trącają, atakują go. Są w obrębie swojego terytorium i dokonują zaanektowania nowego elementu, który niespodziewanie wtargnął do ich świata”. Ważnym faktem jest wybór Grabowskiego, polegający na zrezygnowaniu z ubrania. Nagi, skulony mężczyzna w kontakcie ze stadem zwierząt zostaje odebrany jako intruz. Niestety, ale symboliczny gest powrotu do natury zostaje odrzucony przez same zwierzęta. Wkroczenie do ich świata, tak delikatne i nieagresywne, nadal pozostaje czymś nieakceptowalnym. Artysta jest zmuszony do opuszczenia pomieszczenia z dużą ilością zadrapań i podrażnień.
Grupa 2 zostaje przedstawiona w podobny sposób, aczkolwiek osiąga inny skutek. Tym razem Arti Grabowski ponownie przyodziewa garnitur, co samo w sobie ma ważne znaczenie. Ubiór ten kojarzy się z ogładą (która w Octoberfest zostaje stanowczo przełamana), ale także jest nośnikiem kultury. Tym razem performer decyduje się na wtargnięcie do kurnika, gdzie – leżąc na ziemi – pokrywa swoją twarz ziarnem. Obecnie jest już gotowy na agresywne zachowanie zwierząt, a wręcz tego od nich wymaga. W tym kontekście możemy znaleźć ciągłość między performensami z serii Grupa, gdzie pierwszy z nich jest typowo poznawczy i badawczy (jak zwierzęta się zachowają?), a drugi komentujący wcześniejsze doświadczenia (nie zostałem przyjęty, więc to ja je ugoszczę).
W działaniach performera możemy dostrzec pewien niebezpieczny element, z którym wiąże się tworzenie prac w duchu przekraczania antropocentryzmu (wykorzystywanie natury do własnych, w tym kontekście artystycznych celów). Obecnie gesty artystów są dużo bardziej przemyślane, lecz momentami nadal wykorzystuje się środowisko naturalne do przekazania własnej idei. Zaczynając od tak delikatnych gestów jak malarstwo martwych natur czerpiące z estetycznych elementów przyrody, a nie dające nic od siebie, kończąc na sztampowym już przykładzie Piramidy zwierząt Katarzyny Kozyry. W kontraście do tego powstają prace, które oddają naturze to, co sztuka wcześniej zagarnęła. Idealnym przykładem stają się tutaj działania Natalii Bażowskiej. Artystka w jednym ze swoich projektów zatytułowanych Luna wchodzi w intymną relację z wilczycą, której efektem jest utworzenie dwuosobowego stada. Bażowska oferuje zwierzęciu poczucie bezpieczeństwa i ciepło, a sama otrzymuje wewnętrzne uspokojenie.
W tym kontekście na zachowanie Grabowskiego w Grupie 1 możemy spojrzeć zupełnie inaczej. Artysta próbuje stać się członkiem stada zwierząt, stara się zatrzeć różnice między sobą a nimi (jest nagi, bezbronny, kuli się). Nie udaje mu się to. Szybko więc wycofuje się z wcześniej podjętych decyzji i już w Grupie 2 prezentuje i zachowuje się znacznie inaczej.
Odkrywanie w sobie (w artystach) elementów zwierzęcych czy roślinnych ma nie tylko pomóc im samym, co przede wszystkim zatrzymać na chwilę widza. Takie prace jak Postrzyżyny Justyny Orłowskiej czy twórczość Pawła Matyszewskiego, oraz, oczywiście, omawiane performensy Artiego Grabowskiego, mogą wywoływać cielesny i psychiczny dyskomfort. Ten natomiast jest niczym innym jak skutkiem wpojonego w nas myślenia o człowieku jako gatunku nadrzędnym. Jak pisze Monika Bakke: „realizacje artystyczne podejmujące te zagadnienia poszerzają obszar wiedzy o to, co dla antropocentrycznego podmiotu niewygodne i niekomfortowe w relacjach z nie-ludźmi” 3. Sztuka więc w tej konfiguracji staje się jednym z języków. Zyskuje status wiedzy, którą można eksplorować, która łączy człowieka z tym, co z nim współistnieje. Prace posiadają więc wydźwięk manifestów. Nie tyle nakierowują na powrót do natury, co zwyczajnie zwracają na nią uwagę, umożliwiają dostęp do rzeczywistości, w której podział na naturę i kulturę chwilowo przestaje istnieć. W której artystyczna troska przeistacza się w trwanie w jednym, zintegrowanym ze sobą środowisku.
Przypisy: