Literatura

Wojna według Artura Pereza-Reverte

o-PREZ-REVERTE-facebook

© Efe

Zarodki zła i nikczemności, tłumione w człowieku z natury, w czasie konfliktów zbrojnych dają potężne żniwa, demonstrując światu do czego tak naprawdę jest zdolny człowiek cywilizowany.

Współczesny świat udowadnia, że człowiek cywilizowany jest bardzo wyrafinowany jeżeli chodzi o okrucieństwo. Gatunek homo sapiens zabija się nawzajem od zarania dziejów ludzkości. Metody wzajemnego unicestwienia stają się jednak coraz bardziej przewrotne.

Wojen światowych i domowych w ciągu ostatniego stulecia było niemało. Obiektywnie, każda z nich jest splotem dat i wydarzeń. Każda jej minuta zostanie w historii raz i na zawsze. Wystarczy sięgnąć do źródła, a powstanie niemalże fotograficzny obraz faktów dzień po dniu. Subiektywnie, wojna jest cierpieniem i bólem. W każdej jej minucie. Po taki obraz trzeba by sięgnąć do źródła o wiele głębszego − do duszy człowieka. Do duszy z piekła rodem i do tej, która to piekło przeżyła.

Po zakończeniu II wojny światowej Europa nadal pozostała miejscem poważnych starć zbrojnych: działania terrorystycznych ugrupowań IRA i ETA, konflikt zbrojny na Bałkanach, tragiczne wydarzenia na kijowskim Majdanie, tocząca się wojna na wschodzie Ukrainy.

W tym kontekście warto nawiązać do wydanej niemalże dziesięć lat temu książki hiszpańskiego autora Artura Pereza-Reverte Batalista. Jako reporter wojenny relacjonował on największe konflikty międzynarodowe w latach 1973-1994, między innymi wojnę na Półwyspie Bałkańskim. W opartej na faktach powieści Batalista, Arturo Perez-Reverte pokazuje ewolucję upadku moralności homo sapiens w warunkach wojny. Zarodki zła i nikczemności, które z natury tłumi w sobie przedstawiciel gatunku ludzkiego, w czasie konfliktów zbrojnych dają zazwyczaj potężne żniwa, demonstrując światu do czego tak naprawdę jest zdolny człowiek cywilizowany.

Przede wszystkim, jak zauważa Perez-Reverte, wysoka inteligencja człowieka, drapieżnika z natury, sprawia, że jego okrucieństwa stają się bardziej doskonałe i „bardziej pociągające”. Autor podkreśla, że „w odróżnieniu od reszty zwierząt, skomplikowana inteligencja skłania nas do zagarniania dóbr, luksusów, kobiet, mężczyzn, przyjemności, zaszczytów… Popęd ten jest przyczyną naszej zawiści, frustracji, żalu” (s. 91).

Człowiek cywilizowany traci swoją godność, kiedy zabierają mu wszystko i zamykają go na niewielkiej przestrzeni z innymi ludźmi. „Zobaczy pan, jak szybko nawzajem się wykończą… Za kawałek chleba, za jednego papierosa. Nie mówiąc nawet o tym, kiedy stawką jest życie” (s. 95).

„Cały ten blichtr cywilizacji rozpada się w tysiąc kawałków, a człowiek staje się tym, kim był kiedyś albo kim był zawsze: kompletnym sukinsynem” (s. 96).

W czasie wojny nienawiść do człowieka po drugiej stronie barykady jest hołubiona w narodzie od małego. Fakt ten nie tylko potęguje konflikt zbrojny, ale i zaostrza nietolerancję różnic kulturowych i wyznaniowych w przyszłości. Przykładem takiego postępowania jest historia pewnego zdjęcia. Bohater powieści, Andres Faulques, fotograf wojenny, przybywa do spokojnej wsi w „okolicach nieprecyzyjnej serbsko-chorwackiej linii demarkacyjnej”, w której „żaden budynek nie został spalony czy zburzony”, a na ścianach domów nie było nawet śladów wystrzałów. Wyburzono tam jedynie plac, na którym kiedyś stał kościół katolicki. „Mieszkańcy zajmowali się swoimi sprawami, prawie nie widziało się żołnierzy” (s. 219). Wyglądałoby to na sielankę, gdyby nie fakt, że z dnia na dzień zniknęło ze wsi około setki Chorwatów. Nikt ich nie widział i nikt ich nie pamiętał. Przed wyjazdem z wioski, mijając skopane i pozbawione trawy boisko piłkarskie, fotoreporter zauważa obserwującego go z daleka małego chłopca.

Zarodki zła i nikczemności, które z natury tłumi w sobie przedstawiciel gatunku ludzkiego, w czasie konfliktów zbrojnych dają zazwyczaj potężne żniwa, demonstrując światu do czego tak naprawdę jest zdolny człowiek cywilizowany.

„Miał jakieś osiem, dziesięć lat, był chudy, słomianowłosy, o jasnych oczach. Serbskie dziecko. Za paskiem krótkich spodni nosił toporny drewniany pistolet” (s. 220). Po chwili, z uśmiechem na buzi, chłopiec pyta, czy fotograf szuka Chorwatów i, nie czekając na odpowiedź, uśmiecha się jeszcze wyraźniej: „W tej wiosce nie znajdziecie żadnego… Tu nie ma Chorwatów i nigdy nie było”. Zimne jak lód oczy chłopca, jego uśmiech „bezlitosny i złowieszczy”, jego kpiąca uwaga mówią same za siebie: dokładnie wie, co się stało z Chorwatami. Fotoreporter podnosi aparat i robi jedno z najbardziej prostych i przerażających zdjęć wojennych: uśmiechnięte dziecko obok pustego przekopanego stadionu piłkarskiego.

W pewnym sensie Arturo Perez-Reverte uogólnia konflikt serbsko-chorwacki, stawiając na pierwszym planie genezę zachowań międzyludzkich w trakcie każdego konfliktu zbrojnego. Temat przewodni książki − człowiek a wojna − pozostaje aktualny bez względu na miejsce geograficzne.

Analizując Batalistę, dochodzimy do wniosku, że daty i wydarzenia są bardzo istotne, ale nigdy nie odpowiedzą na pytania takie jak: co odczuwa pilot zrzucający bombę na miasto, które widzi jak na dłoni? Skąd nienawiść wśród osób, które niedawno bawiły się przy jednym stole weselnym? Dlaczego podwórko, na którym jeszcze wczoraj gościła przyjaźń, dzisiaj jest zalane krwią? W co zamienia się człowiek w warunkach, w których żądzą prawa dżungli?

Autor akcentuje, że konflikty zbrojne wyzwalają w człowieku skrajnie różne emocje, przemyślenia i postępowania. Obiektywnie, jako reporter, Arturo Perez-Reverte opisuje kolejny dzień trwającej wojny. Subiektywnie, jako pisarz, mówi o człowieku, który tego dnia sprzedał swoją duszę diabłu lub wytrwał w walce z nim i opowiedział swoją historię.

Dla potomności. Żeby pamiętać. Żeby w przyszłości zapobiec kolejnej wojnie.

batalista

Arturo Perez-Reverte, Batalista, tłum. Joanna Karasek, Wydawnictwo Literackie Muza, Warszawa 2007.

 

Share on FacebookShare on Google+Tweet about this on TwitterEmail this to someonePrint this page