Literatura, Szkic

Okruchy pamięci, okruchy tożsamości, okruchy lirycznej wyobraźni. O poezji Zbigniewa Herberta (cz. 2)

7452696

fot. B. J. Dorys / Polona

Podejmując na nowo przywołany w poprzednim numerze Pro Arte, występujący w poezji Zbigniewa Herberta specyficzny sposób postrzegania świata, skupiony na szczególe, w kolejnej części mojego szkicu przyjrzę się utworom poety, które stanowią refleksje nad ciałem (cielesnością) człowieka oraz wierszom w pewnym stopniu wiążącym się z rozumieniem ciała, próbującym pochwycić śmierć, niejako zanalizować możliwości przygotowania się do niej, słowem „oswojenia” jej.

Ciało jest pojęciem wielorako pojmowanym: jako byt materialny lub – w refleksji antropologicznej i antropocentrycznej – jako „byt wyposażony w rozmaite przymioty pozamaterialne” 1. Niezwykle istotnym aspektem badań nad ciałem przede wszystkim w drugim ujęciu są rozważania nad jego pamięcią. Kategoria ta stanowi poważny problem, zauważalny przez nauki przyrodnicze, społeczne i humanistyczne. Z kulturowych konstrukcji pamięci ciała warto zwrócić uwagę na XX-wieczną koncepcję Michaela Foucaulta, który połączył normy moralne wpisujące się w ciało z Nietzscheańską myślą genealogiczną 2. Badacz wykazał, że w ciele najpełniej objawia się historia oraz że „jest ono niezbywalnie napiętnowane zarówno indywidualną przeszłością jednostki, jak i przeszłością jej przodków” 3.

Wokół ciała

Wydaje się, że powyższe refleksje mogą stanowić punkt wyjścia do analizy figury ciała (cielesności) w twórczości poetyckiej Zbigniewa Herberta. Na listę utworów o tej tematyce można wpisać: Różowe ucho, Próba opisu, Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz, O dwu nogach Pana Cogito, Do pięści, Serce, Pępek, Siostrę, Ręce moich przodków, Ojciec, Matka. W wierszu Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz 4, który jest swoistym studium demaskacji samego siebie, poeta wskazuje, że ludzka twarz stanowi zapis przebytych doświadczeń osobistych (choroba), ale i historycznych czy kulturowych:

Kto pisał nasze twarze na pewno ospa
kaligraficznym piórem znacząc swoje „o”
lecz po kim mam podwójny podbródek
po jakim żarłoku gdy cała moja dusza
wzdycha do ascezy dlaczego oczy
osadzone tak blisko wszak to on nie ja
wypatrywał wśród chaszczy najazdu Wenedów
uszy zbyt odstające dwie muszle ze skóry
zapewne spadek po praszczurze który łowił echo
dudniącego pochodu mamutów przez stepy

Cielesne instrumentarium, z którego składa się człowiek, jest niedoskonałe, kruche, nie pozbawione skaz czy wad. Zdaniem poety ludzka twarz nosi w sobie przeżycia dawnych pokoleń, wpisuje się w kolejny etap ewolucji nie tylko ludzkości, ale i świata. Mimo prób jej kształtowania przy pomocy arcydzieł sztuki, w tym choćby muzyki Mozarta czy starych ksiąg, tożsamość człowieka jest wypisana na jego twarzy:

przed lustrem twarz odziedziczoną
worek gdzie fermentują dawne mięsa
żądze i grzechy średniowieczne
paleolityczny głód i strach

jabłko upada przy jabłoni
w łańcuch gatunków spięte ciało

tak to przegrałem turniej z twarzą

W prozie poetyckiej Serce Herbert łączy perspektywę fizycznego obrazu organów wewnętrznych człowieka z emocjonalną, głęboko metafizyczną potrzebą niesienia pomocy osobie o być może cierpiącym z jakiegoś powodu sercu lub – co bardziej prawdopodobne – o sercu „zatrutym” negatywnymi emocjami:

Wszystkie narządy wewnętrzne człowieka są łyse i gładkie. Łysa jest wątroba, kiszki, płuca. Tylko serce ma włosy – rude, gęste, niekiedy bardzo długie. To nie jest dobrze. Włosy serca przeszkadzają płynąć krwi, jak wodorosty. Często gnieżdżą się w nich robaki. Trzeba bardzo kochać, żeby wyciągać bliźnieniu z serdecznych włosów te małe i ruchliwe pasożyty 5.

Serce, skomplikowany organ, jawi się tu więc jako zbiór zmetaforyzowanych elementów. Ze spojrzenia dosłownego (ogólnego) przechodzi poeta do spojrzenia metafizycznego, dotykając uniwersalnej prawdy o negatywnych doświadczeniach wpływających na ludzkie uczucia. Serce – fizyczny organ i serce – nośnik emocji staje się tu nośnikiem pamięci.

Również w wierszach SiostraRęce moich przodków Herbert porusza problem pamięci, być może genetycznie zakodowanej, dzielonej wspólnie z innymi członkami rodziny:

wspólna kąpiel tajemnicy puszystych włosów i miękkiej skóry
mały Cogito odkrył – że mógł byś siostrą
(…)
a ona właścicielką jego imienia łuku męskiego roweru ba nosa
na szczęście nosy mieli różne brak podobieństwa fizycznego
skończyło się na dotyku dotyk się nie otworzył
i młody Cogito pozostał w granicach swojej skóry 6

W utworze Ręce moich przodków tytułowe ręce przodków są ciągle obecne w świadomości (i ciele) podmiotu lirycznego:

Bez ustanku pracują we mnie ręce moich przodków
wąskie silne kościste nawykłe do prowadzenia wierzchowca
władania mieczem szablą szpadą

– O jaki wzniosły jest spokój – śmiertelnego ciosu

Co chcą powiedzieć ręce moich przodków
oliwkowe ręce z zaświatów
więc pracują we mnie jak w cieście
z którego ma być ciemny chleb

A co już przekracza moja wyobraźnię
Wsadzają mnie szorstko na siodło
A stopy w strzemiona 7

Także i tu zbiór umiejętności czy cech odziedziczonych po przodkach, zakodowany, zapisany w ciele staje się medium pamięci.

Wokół śmierci

Lista liryków wiążących się z refleksją nad przemijaniem, odchodzeniem, śmiercią cudzą lub własną, spowodowaną chorobą albo przyczynami naturalnymi, w których Herbert podejmuje zagadnienie cielesności, rozumianej jako skupienie na szczególe, jest imponująca 8. Można by tu wymienić choćby: z tomu Napis: Dom poety, Co będzie, tomu Pan Cogito: Pan Cogito obserwuje zmarłego przyjaciela, z tomu Elegia na odejście: Elegię na odejście pióra atramentu lampy, Prośbę, Pożegnanie, Podróż, Modlitwę starców, z tomu Rovigo: Życiorys, Wstyd, Rovigo, z tomu Epilog burzy: cykl czterech Brewiarzy, Koniec, Ostatni atak. Mikołajowi, Pal, Pan Cogito. Aktualna pozycja duszy, Strefa liryczna, Co mogę jeszcze zrobić dla pana, Czas, Starość, Pora, Czułość, Tkanina.

W utworze Pan Cogito obserwuje zmarłego przyjaciela poeta wkracza w tajemnicę śmierci, która zostaje pozbawiona patosu poprzez skupienie się na kruchości ludzkiej egzystencji i celowym jej sprozaizowaniu:

Oddychał ciężko

kryzys miał nastąpić w nocy
była dwunasta w południe
Pan Cogito wyszedł na korytarz
zapalić papierosa

przedtem poprawił poduszkę
i uśmiechnął się do przyjaciela

oddychał ciężko

na kołdrze
poruszały się
jego palce

kiedy powrócił
nie zastał już przyjaciela
na jego miejscu
leżało coś innego
z przekrzywioną głową
i wytrzeszczonymi oczami 9.

Ulotność śmierci zostaje ubrana w serię czynności wykonywanych przez personel lekarski po śmierci pacjenta, a sam zmarły nieco odrealniony. Tylko w ten sposób, kryjąc się za udawaną obojętnością, autor nabierze koniecznego dystansu, który pozwoli mu zamaskować wzruszenie:

normalna krzątanina
przybiegł lekarz
wbił strzykawkę
która napełniła się
ciemną krwią

Pan Cogito
zaczekał jeszcze chwilę
wpatrywał się w to co zostało

było puste
jak worek
kurczyło się
coraz bardziej
ściskane niewdzięcznymi kleszczami
miażdżone innym czasem

gdyby obrócił się w kamień
w ciężką rzeźbę z marmuru
obojętną i godną
jaka byłaby ulga

leżał na wąskim przylądku
zniszczenia
oderwany od pnia
porzucony jak kokon

obiad
talerze dzwoniły
na Anioł Pański
aniołowie nie schodzili z góry
Upaniszady pocieszały

kiedy mowa jego
wejdzie w myśl
myśl w oddech
oddech w żar
wtedy już poznać
nie może

więc nie mógł poznać
i był nieprzenikniony
z węzełkiem zgrzebnej tajemnicy
u wrót doliny 10

Gest pożegnania 11 wpisuje się w elegijność rozumianą jako: „skonwencjonalizowany typ nastroju, połączony z potencjalną możliwością występowania pewnych toposów, powtarzalnych motywów lub aluzji literackich. Postawie elegijnej towarzyszy często dykcja ironiczna, która z pozoru mogłaby się kłócić z elegią. Elegijność to melancholia i – jak pisze Herbert – pakt wymuszony po walce, wielkie pojednanie. Natomiast ironia to forma buntu, czy – mówiąc słowami M. Piwińskiej – odwrotna strona tragizmu” 12. Można odnaleźć go u Herberta najczęściej w tomie Elegia na odejście, między innymi w utworze Elegia na odejście pióra atramentu lampy, w którym ów gest wyraża się poprzez skupienie na ważnych dla pisarza i jego rzemiosła przedmiotach. Tekst ten odbierany jest jako swoisty rozrachunek artysty z przeszłością, naiwną – być może – wiarą dzieciństwa w moc słowa pisanego, stanem odczuwanym podczas tych beztroskich lat. Wiersz zawiera także pewną myśl historiozoficzną, jak słusznie twierdzi Barańczak, ukazującą ostateczny rozrachunek ze złudzeniami i pocieszeniami 13. Wydaje się, że utwór ten można interpretować również w kontekście postępującej, wyniszczającej poetę choroby i świadomości zbliżającego się końca.

Osobną kategorię liryków mówiących o cierpieniu fizycznym, cielesnym i świadomością nadchodzącej śmierci są utwory pomieszczone w ostatnim tomie poety, Epilogu burzy:  cykl Brewiarzy, liryki Pal, Ostatni atak. Mikołajowi. W dziełach tych tematem nadrzędnym jest cierpienie, ale Herbert bólem fizycznym zajmuje się niechętnie 14. W Brewiarzach można zaobserwować skupienie na szczególe – nie tylko na drobnym przedmiocie codziennego użytku, na małych codziennych sprawach, czy na wyposażeniu medycznym, które jest nieodzownym składnikiem świata cierpiącego, chorego artysty. Warto zaznaczyć, że wszystkie cztery Brewiarze utrzymane są w elegijnej tonacji, wspomnianym już geście pożegnania:

Panie,
dzięki Ci składam za cały ten kram życia, w którym
tonę od niepamiętnych czasów bez ratunku śmiertelnie
skupiony na ciągłym poszukiwaniu drobiazgów.

Bądź pochwalony, że dałeś mi niepozorne guziki
szpilki, szelki, okulary, strugi atramentu, zawsze
gościnnie nie zapisane karty papieru, przezroczyste koszulki,
teczki cierpliwe,
czekające.

Panie,
dzięki Ci składam za strzykawki z igłą grubą i cienką jak
włos, bandaże, wszelki przylepiec, pokorny kompres, dzięki
za kroplówkę, sole mineralne, wenflony, a nade wszystko
za pigułki na sen o nazwach jak rzymskie nimfy,

które są dobre, bo proszą, przypominają, zastępując śmierć 15.

Jest to także pokorna prośba o zachowanie jasności myśli, czystości umysłu, dobrego serca i łagodnej śmierci. Dykcję Herberta charakteryzuje dojrzała zgoda na śmierć, pokora wobec Stwórcy i świadomość niemożności dokończenia wszystkich ziemskich spraw:

Panie
wiem że dni moje są policzone
zostało ich niewiele
Tyle żebym jeszcze zdążył zebrać pasek
Którym przykryją mi twarz

nie zdążę już
zadośćuczynić skrzywdzonym
ani przeprosić tych wszystkich
którym wyrządziłem zło
dlatego smutna jest moja dusza

życie moje
powinno zatoczyć koło
zamknąć się jak dobrze skomponowana sonata
a teraz widzę dokładnie
na moment przed codą
porwane akordy
źle zestawione kolory i słowa
jazgot dysonans
języki chaosu
dlaczego
życie moje
nie było jak kręgi na wodzie
obudzonym w nieskończonych głębiach
początkiem który rośnie
układa w słoje stopnie fałdy
by skonać spokojnie
u twoich nieodgadnionych kolan 16.

W utworze Ostatni atak. Mikołajowi, także wpisującym się etap przygotowania na odejście, podmiot musi jeszcze zmierzyć się z najgorszym z wrogów:

Pozwól na wstępie wyrazić radosne zadziwienie
że oto idziemy razem na czele naszych kompanii
w różnych mundurach różne komendy ale cel jest jeden
przeżyć

Mówisz mi to słuchaj – chyba trzeba rozpuścić
naszych chłopców do domu do Margot do Kasi
wojna tylko na defiladach jest piękna
a poza tym wiemy dobrze – błoto krew
szczury

Kiedy to mówisz lawinowy ogień artylerii
to ten łajdak Parkinson tak długo zwlekał
aż wreszcie nas dopadł gdy szliśmy nieprzepisowym krokiem
z rozpiętym kołnierzykiem pod brodą rękami w kieszeniach
już na urlopie gdy nagle Parkinson przypomniał
nam że to jeszcze nie koniec że jeszcze nie skończyła się
ta cholerna wojna 17.

Nieuleczalna choroba i degradacja, której dokonuje z ciałem człowieka, zostaje opisana z perspektywy wojennej. Wygranie tej walki nie jest łatwe, ale konieczne.

Rozrachunek ze sobą, Bogiem i światem, choć nie dający idealnego obrazu i w pełni czystego sumienia, dostarcza jednak częściowego spełnienia. Czas zatacza koło. Tkanina życia stworzy wreszcie całość:

Słabe światło sumienia stuk jednostajny
odmierza lata wyspy rzeki
by wreszcie przenieść na brzeg niedaleki
czółno i wątek osnowy i całun 18.

 

Share on FacebookShare on Google+Tweet about this on TwitterEmail this to someonePrint this page

Przypisy:

  1. Hasło Ciało, w: Modi memorandi. Leksykon kultury pamięci, red. M. Saryusz-Wolska, R. Traba, Warszawa 2014, s. 73-79.
  2. Szerzej o tym w ww. haśle z tomu Modi memorandi.
  3. Dz. cyt., s. 75.
  4. Z. Herbert, Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz, w: tegoż, Pan Cogito, Wrocław 1996.
  5. Z. Herbert, Serce, w: tegoż, Studium przedmiotu, Wrocław 1997.
  6. Z. Herbert, Siostra, w: tegoż, Pan Cogito, Wrocław 1996.
  7. Z. Herbert, Ręce moich przodków, w: tegoż, Rovigo, Wrocław 1997.
  8. Tematyka elegijna pojawiała się w polskiej liryce m. in. pod koniec zeszłego wieku. Zob.: A. Legeżyńska, Gest pożegnania w liryce lat ostatnich, w zbiorze: Z perspektywy końca wieku, red. J. Abramowska, A. Brodzka, Poznań 1997.
  9. Z. Herbert, Pan Cogito obserwuje zmarłego przyjaciela, w: tegoż, Pan Cogito.
  10. Dz. cyt.
  11. Legeżyńska, dz. cyt., s. 233. Według badaczki gest pożegnania jest charakterystyczny dla późnej liryki Zbigniewa Herberta, Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza, Mirona Białoszewskiego, Wiktora Woroszylskiego, Ewy Lipskiej, Adama Zagajewskiego, Stanisława Barańczaka.
  12. Dz. cyt., s. 234.
  13. S. Barańczak, Uciekinier z Utopii. O poezji Zbigniewa Herberta, Warszawa-Wrocław 2001, s. 185.
  14. M. Mikołajczak, Pomiędzy końcem a apokalipsą. O wyobraźni poetyckiej Zbigniewa Herberta, Toruń 2013.
  15. Z. Herbert, Brewiarz [Panie, dzięki Ci składam za cały ten kram życia…], w: tegoż, Epilog burzy, Wrocław 1998.
  16. Z. Herbert, Brewiarz [Panie wiem że dni moje są policzone…], w: tegoż, Epilog burzy
  17. Z. Herbert, Ostatni atak. Mikołajowi, w: tegoż, Epilog burzy.
  18. Z. Herbert, Tkanina, w: tegoż, Epilog burzy.